George LucasI

George Walton Lucas Jr.

7,6
4 368 ocen scenariuszy
powrót do forum osoby George Lucas

Z jednej strony stworzył "Star Wars" i "Indianę Jones", ale z drugiej po wielu latach postawił na swoich
dziełach gigantycznego klocka. Naprawdę dziwny facet.

Starigniter

Mam to samo odczucie. Lucasa jednocześnie uwielbiam i nienawidzę. Tak gdzieś do roku 1990 był naprawdę świetnym twórcą i wizjonerem i za twórczość z lat 1966-1990 go szanuję, ale później coś mu odbiło i wymyślił tak niepotrzebne i irytujące rzeczy, jak midichloriany, Jar Jar, Qui-Gon Jinn, wicekról Nute Gunray itp.

Szkoda, że w latach 1996-2005 nie powierzył reżyserii i pisania dialogów prequeli SW komuś innemu, samemu nakreślając tylko ogóle ramy historii i będąc producentem, jak w przypadku "Imperium kontratakuje" i "Powrotu Jedi". Gdyby tak zrobił, pewnie te prequele byłyby znacznie lepsze.

Trojden

Dzielenie sagi Gwiezdnych Wojen na "prequele" i "oryginalną trylogię" to dla mnie niewybaczalny grzech dla prawdziwego fana SW. To dość powszechne stanowisko w kręgach amerykańskich psycho-fanów, którzy z wojowniczym nastawieniem krzyczą "Han shot first" (z czym akurat się zgadzam), albo prawie umierają z powodu dodania Vaderowi okrzyku "Noooo" kiedy ratuje Luke'a przed Imperatorem.

Ich nastawienie względem części IV - VI wyraża jakiś stosunek kultu świętości odrzucający jakąkolwiek merytoryczną dyskusję na temat wad (tak, wad) jakie "oryginalna trylogia" posiada.

Najczęściej ich nastawienie do twórcy uniwersum wyraża uwielbienie a jednocześnie nienawiść ( za wprowadzone zmiany) - chore. Sam, wychowałem się na "trylogii prequelów" i mam do nich duży sentyment jak i do postaci Anakina, który przez filmy I - III otrzymał głębszą podstawę swoich działań w starej trylogii. Wszystkie postacie, które wymieniłeś lubię i uważam je za immanentne dla świata Gwiezdnych Wojen.( ręce precz od Qui - Gona! To mistrz mistrzów!!! Nawet Yoda pobierał od niego nauki).

Moja sympatia do "prequelów" nie powoduje tego, że odrzucam starą trylogię. Traktuję całą sagę jako jedno. A zaskoczę was, bo moją ulubioną częścią jest "Powrót Jedi". Pozdrawiam :)

Geisler

Wreszcie ktoś, kto w 100% podziela moje zdanie. Qui-Gon to prawie moja ulubiona postać, jeden z niewielu Jedi który nie jest sztywnym kołkiem bez osobowości (w prequelach). Ogólnie Zakon w nowej trylogii to dla mnie jej najsłabszy punkt. W mojej interpretacji przejście Anakina na Ciemną Stronę było podyktowane nie tylko koszmarami/wizjami i strachem o bliskie mu osoby, ale przede wszystkim faktem, że się zwyczajnie na Zakonie zawiódł. Wielu krytykuje że za mało głębi, a nie widzi czegoś, co jest niemal na tacy podane Zwłaszcza biorąc pod uwagę wypowiedź z "Mrocznego widma" - "I had a dream that I was a Jedi" i cały jego entuzjazm z tym związany (troszkę jak entuzjazm fanów po częściach IV-VI na temat mistycznej siły jaką jest Moc i wyobrażeń na temat tych którzy z niej korzystają - ja też się na Zakonie zawiodłam, oprócz właśnie Qui-Gona i kilku mądrych tekstów Yody).
"Nooooooo" mi w niczym nie przeszkadza (ani w "Zemście Sithów" ani w "Powrocie...."), a co miał w tego typu sytuacji mówić, wiersze recytować?
Wersje poprawione Oryginalnej Trylogii to dobry pomysł - zwłaszcza poprawienie niedoróbek technicznych wynikających z czasów, w których filmy powstawały, oraz dodanie Coruscant i obalenia pomnika Imperatora. Podmiana twarzy w ostatniej scenie była dla mnie niepotrzebna, ale to tylko 1-2 sekundy, więc da się znieść.
Z prequeli wywaliłabym tylko Jar-Jara, midi-cholerstwo (nie kupuję tej koncepcji, ale w sumie razem nie było tam o tym aż tak dużo, więc mogę udawać, że tego nie ma) oraz kilka przesadnie przekombinowanych strojów i istot/ras. Reszta jest dobra a miejscami świetna.
W Oryginalnej Trylogii nie lubię tylko zbyt długiej sceny z "popisami artystycznymi" w pałacu Jabby oraz.....stroju i fryzury Lei w "Nowej Nadziei" (oprócz ostatniej sceny).
Moją ulubioną częścią też jest "Powrót Jedi" (mimo wyżej wymienionej sceny) oraz "Zemsta Sithów" (ex-aequo).

ErienTulcawende

Ja jestem konsekwentnym i świadomym zwolennikiem zamiany ś.p. Sebastiana Shawa na Haydena Christensena. Nie przekonują mnie naciągane teorie, że Anakin umarł tak naprawdę wtedy, kiedy ukląkł przed Sidiousem i dlatego jako duch musi być młody. To jest tłumaczenie całkowicie niespójne z fabułą, bo jak wiemy z ust Padme "istnieje w nim dobro" a sam Anakin udowodnił to, zabijając Vadera i Palpatine'a. CHODZI O COŚ INNEGO. Powód dla mnie jest prosty - Anakin NIGDY NIE BYŁ SEBASTIANEM SHAWEM. Sebastian Shaw zagrał zmaltretowanego i zniszczonego człowieka w masce - i ok. Ale w swym życiu Anakin nie dożył nigdy sędziwego wieku ok. 80 lat Pana Shawa, gdy ten wcielał się w jego ducha. Stąd też jedyną odpowiednią osobą by zagrać tę rolę jest Hayden Christensen. :)

Bardzo podoba mi się natomiast Twoje porównanie zajadłych fanów Starej Trylogii do słów Anakina "I had a dream..." :D Sny mają to do siebie, że nie zawsze są prorocze :P

Geisler

chodziło mi ogólnie o frustrację z powodu że coś nie jest takie jak sobie wyobrażaliśmy/oczekiwaliśmy, a nie zupełnie o sny (prorocze lub zwyczajne). Co do proroczych snów, to w "Zemście Sithów" nie jestem pewna, czy to fatum, czy raczej samospełniająca się przepowiednia.

ErienTulcawende

Ja dobrze zrozumiałem o co Ci chodziło tylko moja puenta o snach proroczych nie była najcelniejsza ;) Według mnie ani to, ani to. Według mnie to machinacje Palpatine'a. On uosabia w pewnym sensie pierwotne zło w filmie. Nie pamiętam jak było w powieści "Zemsta Sithów" (ale ona nie jest teraz w kanonie), a w filmie było tak, że Sidious wiedział o koszmarach dręczących Anakina. Sam Anakin i widz łatwo daje się przekonać, że tylko dzięki wyjątkowemu zgłębieniu Mocy Sidious jest świadomy niebezpieczeństwa zagrażającego Padme. To nie jest prawda. PADME NIC NIE DOLEGAŁO. Rzeczywistość wyglądała tak ,że Sidious wykorzystał strach Anakina przed ziszczeniem się kolejnego snu ("Pamiętasz jak opowiadałeś mi o swojej matce i Ludziach Pustyni" - a więc Palpatine dokładnie wiedział), by go zmanipulować. Uważam, że gdyby Anakin nie przeszedł na Ciemną Stronę, Padme by oczywiście nie umarła, a losy galaktyki potoczyły się inaczej. Przeznaczenie nie ma jednej ustalonej ścieżki, którą musi człowiek kroczyć. Jest wiele potencjalnych dróg, którymi można podążyć, a Przeznaczenie i tak się zrealizuje.

Geisler

Cóż mogę odpisać - to co myślę - prequele są do dupy...wynika to z wielu czynników - przede wszystkim z sentymentu - na kolejne części oryginalnej trylogii biegałem do kina w końcówce lat 70-tych i w latach 80-tych do kina - wtedy nie było VHS, DVD, internetu itp./itd. - wtedy byłem dzieckiem i inaczej odbierałem filmy - TO BYŁA MAGIA...potem oczywiście wielokrotnie odświeżyłem całość na VHS (pirackim/oryginalnym, wydaniach specjalnych/odnowionych), ponowie byłem w kinie na wersjach odnowionych, potem DVD/Blu ray itp./itd. - WOKÓŁ TYCH FILMÓW IŁĄ RZECZY narosła LEGENDA - a potem przyszło Mroczne widmo, Jar Jar, midichloriany itp. - oczekiwania były za duże - wiek odbiorcy się zmienił - prysła legenda - pozostało mierne CGI...
Oby Abrams coś zdziałał w tej mierze...ale szczerze wątpię...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones