Spójrzmy na Lucasa jako na swego rodzaju ośrodek, który zainicjował powstanie Gwiezdnych Wojen czy Indiany Jonesa i za to należy mu się miejsce w historii kina.Jako Lucas - reżyser, George specjalizuje się raczej w robieniu kasy, niż sztuki, ale ostatecznie spójrzmy prawdzie w oczy, kino potrzebuje naszych westchnień o ile akompaniuje im przypływ gotówki/ do kieszeni producenta/.
Wg mnie Lucas jest kalekim geniuszem.
WIE, CO CHCE PRZEKAZAĆ, ALE NIE POTRAFI TEGO OPOWIEDZIEĆ - WYREŻYSEROWAĆ - POKAZAĆ -> 5 i 6 część Trylogii ukazuje nam go li tylko, jako genialnego "drugiego reżysera" i człowieka z pewną historią w kieszeni przekalkowaną, nota bene z mitologicznej płaszczyzny - starożytnej skarbnicy mądrości.
Za to 1 - 3 Trylogii to faktycznie komiks z gadżetami dla 13 nastolatków czego fani mu nigdy nie wybaczą /ja również/, głównie dlatego, że pozwolił aby sztuka przegrała z "potrzebami plastikowego rynku".
Podsumujmy: Lucas miał w życiu dwie genialne opowieści do zekranizowania.Zmieniły one obraz kina i nasze postrzeganie świata, choć masoni oświecają nas dziś niemniej nowocześnie Matrix' em.
Zresztą to tylko kino!
W życiu prywatnym, ten holywoodzki dorobkiewicz wychowuje samotnie dzieci i zapewniam wszystkich, że czyta im do snu greckie mity!
Może to jest ważniejsze?